niedziela, 27 września 2015

Rozdział 4

Siedziałem wygodnie na aksamitnej kanapie w rogu swojego ulubionego baru, do którego  przychodziłem, gdy byłem młodszy. Razem z przyjaciółmi często i gęsto zaglądaliśmy tu w celu świętowania dobrych rzeczy. Nasza niezmiernie ważna tradycja. Upiłem malutki łyk swojej czarnej kawy czekając na nią. Zupełnie nie wiedziałem co o tej dziewczynie myśleć. Praktycznie jej nie znałem, ale wiedziałem, że potrzebuje mojej pomocy, której tak bardzo chciałem jej dać. Moja dusza jest napełniona od niedawna nowymi uczynkami nie to co dawniej. Dziwne, że nawet nie znam jej imienia a chce podać jej swoją dłoń. Może dlatego, żeby odkupić swoje winy pomagając komuś ? Możliwe, że tak właśnie jest.
- Hej – usłyszałem delikatny cichy głosik brunetki
- Witaj. – uśmiechnąłem się lekko zachęcając tym ją - Siadaj – wskazałem na kanapę po drugiej stronię stolika. Nie chciałem, żeby czuła się niezręcznie kiedy będzie siedziała zbyt blisko mnie – Miło, że jednak przyszłaś i nie zrobiłaś żadnego głupstwa. – umilkłem, lecz pokrótce dodałem - Nie zrobiłaś prawda?
- Nie.. jeszcze nie – wygodnie usadowiła się na siedzeniu, ale ja wiedziałem, że czuje się tutaj zupełnie nie na miejscu
- Jak to jeszcze ?! – wykrzyczałem to może zbyt głośno, bo para która siedziała dwa stoliki od nas dziwnie się popatrzyli, a ona sama wzdrygnęła się na moje słowa tym samym szybko je analizując.
- Uspokój się. – warknęła - Chciałam to zrobić już wiele razy, ale jakaś pieprzona opaczność stoi przede mną i mnie tutaj trzyma przy życiu. Zupełnie nie wiem dlaczego kara mnie. – w tej chwili pomyślałem, że jest zbyt zdesperowana. Zupełnie nie wiedziałem co powiedzieć w tej chwili choć zawsze miałem w zanadrzu jakieś teksty, które ratowały mnie z opałów, ale nie tym razem było zupełnie inaczej. Zostałem na lodzie. Po chwili dodała - przypomniałam sobie, że mam twój numer w torepcę, i że miałam zadzwonić jeśli będę chciała z tobą porozmawiać.
- Co chciałaś zrobić ? – chwyciłem jej rękę, ale zaraz ją zabrała
- To przez mojego chłopaka.. – cicho zaczęła – byłego chłopaka – szybko dodała – on.. zresztą dlaczego ja mam ci się zwierzać ?
- Bo mogę ci pomóc, a wygadanie się czasem jest najlepszym lekarstwem na wszystko
Chwile milczała. Cisza, która nam towarzyszyła wcale mi nie przeszkadzała przeciwnie cieszyłem się, że jest. Bałem się.
- Zanim do ciebie napisałam chciałam zrobić pewną głupią rzecz – chciałem zadać jej pytanie, ale uznałem, że lepiej w tej sytuacji będzie nie zadawać zbędnych pytań – Chciałam się zabić i żyć w końcu gdzie indziej bardziej szczęśliwiej. To nie jest pierwszy raz kiedy chce to zrobić. Moje życie jest zupełnym przeciwieństwem do twojego – milczała, a ja nic nie mówiłem. Zatkało mnie. – Mój chłopak wczorajszego wieczoru na tej imprezie zabrał mnie na tyły baru, gdzie tam stał jego samochód – po jej policzkach pociekły pierwsze łzy. Chciałem je otrzeć, ale wiedziałem, że to będzie niestosowne – chciał mnie zgwałcić. Mój własny chłopak, którego znałam i kochałam chciał mi zrobić takie świństwo. Wiem, że był pod wpływem alkoholu, ale to zupełnie go od tego nie usprawiedliwia. Zerwałam z nim tego samego dnia, a on.. on mnie jeszcze uderzył w policzek – w tedy zobaczyłem na jej policzku jednego, ale za to wielkiego siniaka. Rozpłakała się.
Co za bydlak bije swoją dziewczynę i do tego chce ją zgwałcić.. przecież to jest chore. Wiedziałem jak jest teraz jej ciężko. Przesunąłem się do niej bliżej by móc ją przytulić. Bałem się, że mnie odrzuci. Miała prawo po tym co się stało, ale jednak z niewiadomych przyczyn odwzajemniła ten gest. Byłem szokowany. Teraz potrzebuje czyjegoś wsparcia, a ja jej pomogę. Muszę to zrobić.
- Spokojnie mała. Jestem tutaj. – potarłem jej plecy. Jeszcze bardziej jęknęła– choć – wstałem i podałem jej prawą rękę
- Gdzie ?
- Nadszedł czas by pójść dalej – uśmiechnąłem się w jej stronę ocierając łzy, które wciąż spływały po jej zimnych pliczkach.
Zostawiłem parę pieniędzy na stolę do zapłaty za moją kawę i wyszliśmy  tylnimi drzwiami na tył budynku. Znowu ogarną mnie lęk, że dziewczyna mi nie zaufa.
- Czemu mnie tutaj przyprowadziłeś ? – zapytała drżącym głosem
- To jest bardzo złe miejsce, które kojarzy ci się z tym co się stało – wskazałem na praktycznie pusty parking. Tylko dwa jepy stały. –prawda ? – nie czekałem na jej odpowiedz tylko kontynuowałem – Chce, żebyś zamknęła w swoim życiu jeden rozdział otwierając następny lepszy.
- Jaką mam gwarancję na to, że będzie ono lepsze ?
- Nie masz – podeszłem do niej bliżej by móc dokładnie zanalizować jej rysy twarzy -ale gdy nie spróbujesz nie przekonasz się, że jest on lepsze czy też gorsze
- Wiec jak chcesz to uczynić ? – zapytała po chwili namysłu
- To proste – uśmiechnąłem się i podeszłemu do niej bliżej – Hej jestem James – podałem jej dłoń
- Bethany – odwzajemniła gest – To jest twój nowy początek ? – dodała 
- Oczywiście, że tak przynajmniej wiem jak mam cię zapisać w kontakcie – puściłem do niej oczko – Teraz twoja skrzynka będzie przepełniona od nachalnego gościa
- Jesteś nienormalny !
- Nie ty jedna mi to mówisz i pewnie nie ostatnia – zaśmiałem się

Miło widzieć było ją tak szczęśliwą i uśmiechniętą.

________________________________________________________
Hej hej.. przepraszam ze w sobotę nie dodałam rozdziału, ale źle się czułam jednak nie nawidzę chorować zdecydowanie.Mam nadzieje ze ten wam się spodoba :) 
Do zobaczenia w następną sobotę.. 

1 komentarz:

  1. Boze Dżejms taki super *v* nie wierze ze moze miec zla przeszlosc :/ ale fajnie sie go wyobraza w mundurze ;D

    OdpowiedzUsuń