sobota, 17 października 2015

Rozdział 7

HASZTAG NA TT #OMTWff
Wczorajszego wieczoru wróciłem po nie udanych odwiedzinach od rodziny do domu całkowicie zdołowany, przytłoczony myślami. Znowu zapragnąłem mieć normalną kochającą spokojną rodzinne. Pięcioletnie dziecko wiodące beztroskie życie nie znające oblicza ciemnej strony życia. Dom pełen miłości, wspólne kolecie przy rodzinnym stole. Chciałbym im tak bardzo wybaczyć te stracone lata, ale nie potrafię zapomnieć tych okropnych scen przed oczyma. To tak jakby porzucić cząstkę samego siebie.
Wszedłem na piąte piętro bloku ciesząc się jak głupie dziecko, że dziewczyna nie mieszka na ostatnim piętrze. Byłem zdołowany, ale gdy tylko Bethani do mnie napisała czarne chmury w net się oddaliły zastępując coś w rodzaju małego słoneczka. Przypomniałem sobie jej słowa „Ty mi pomagasz i wiesz co ? Też ci pomogę”. Delikatnie się uśmiechnąłem. Cieszę się, że spotkałem na swojej drodze kogoś takiego. Kogoś kto może mi pomoże zwalczyć moją przeszłość. Moją wewnętrzną walkę.
Podeszłemu i zadzwoniłem dzwonkiem. Nie minęła nawet minuta jak za drzwi wyłoniła się brązowa czuprynka.
- Dwadzieścia trzy złote poproszę – uśmiechnąłem się
- Em.. nie zamawiałam pizzy
- Na pewno ? – spojrzałem na numer mieszkania – ulica Piaszczysta jak się nie mylę?
- Zgadza się, ale nie..
- No cóż będę zmuszony ją zwrócić z powrotem, a jest strasznie zimno – zamilkłem, lecz po chwili dodałem – Na pewno pani nie chce ? – zaśmiała się – Wiesz jednam dam ci ją, bo inaczej trafi do kosza
- To dozwolone ? – wciąż nie przestawała się śmiać. Szczerze mówiąc strasznie polubiłem jej zaraźliwy śmiech, który powodował u mnie błogi spokój – Możesz rozdawać pizze za darmo?
- Nie – pokiwałem głową przecząco – pewnie mnie wyrzucą, ale muszę ci w tajemnicy powiedzieć, że jest to beznadziejna praca. Proszę – podałem jej pudełko – z dodatkowym serem – kiedy miała wziąć pudełko bardzo nie ładnie jej zabrałem – Chwileczkę. Opakowanie jest gorące może wniosę je do mieszkania.
- Czy ty mnie podrywasz ? – ponownie jej śmiech wypełnił cały korytarz
- A co ? Nie udało mi się prawda ? Wiedziałem, że pomysł z udaniem dostawcy pizzy nie wypali– udałem zawiedzionego
- Wejdź James – otworzyła szerzej drzwi tak bym mógł wejść do środka – więc z czym masz tą pyszną pizze ?
- Dodatkowy ser jak już wcześniej wspomniałem, kurczak, pieczarki, kukurydza i peperoni. Gdzie postawić ?
To był mój pierwszy raz, kiedy wszedłem do jej mieszkania. Salon był połączony razem z kuchnią, oddzielony jedynie szklanym blatem. Wszystko było w kolorze jasnego brązu i czystą bielą komponującą się wzajemnie. Było mało miejsca, ponieważ małe pomieszczenie były przepełnione przeróżnymi rzeczami co stanowiło przytulniejszą atmosferę, a wiszące w ramce zdjęcia dodawały całości większego kontrastu. Zgodnie z zaleceniami postawiłem pizze na szklanym stoliku do herbaty.
- Skąd wiedziałeś, że jest to moja ulubiona pizza ? – postawiła dwa talerzyki na stole i usiadła koło mnie na kanapie zdecydowanie zbyt blisko, bo po moim ciele przeszły ciarki
- Strzelałem. Ale tak między nami jest to też moja ulubiona pizza –  dostałem od niej kuksańca
Otworzyłem pudełko, a po pomieszczeniu rozległ się zapach pysznej pizzy, który uwielbiałem. Rozdałem po jednym kawałku dla każdego. Wziąłem jeden malutki kęs
 - Dobra prawda ?
- Wyśmienita – mruknęła walcząc z ciągnącym się serem – nigdy jeszcze tak dobrej pizzy nie jadłam. Gdzie ją zamówiłeś ?
- Mam swoje tajne sposoby – zaśmiałem się w skutek czego dostałem od dziewczyny drugiego kuksańca – a to za co ? – nie odpowiedziała wzruszyła tylko ramionami i lekko się uśmiechnęła powracając do dalszego konsumowania – Mój dobry kolega pracuje w pizzerii i zrobił dla mnie specjalne zamówienie
- Muszę poznać tego kolegę. Muszę mu osobiście powiedzieć, że to jest najlepsza pizza jaką kiedykolwiek jadłam! – mówiła to z pełnym ustami
- Jeśli chcesz możemy się z nim spotkać w sobotę ma wolne – kiwnęła tylko głową na tak zbyt bardzo pochłonięta pizzą
- James ? – postawiła talerzyk
- Hmm.. ? – spojrzałem na jej śliczne czekoladowe oczka, które mogły zahipnotyzować każdego, a szczególności mnie.
Przepełniłem się myślami jak to jest mieć kogoś na kim będzie mi zależeć? Nigdy tego nie doświadczyłem. Dziewczyny były dla mnie tylko zabawkami, które zaspokajały mój gniew. Moją wewnętrzną walkę pozwalając mi to wszystko maskować. Były tylko jedynie po to, żeby uświadomić mi coś czego sam do tej pory nie wiem. Wiec jak to jest mieć takiego kogoś, kto powie ci swoje uczucia, ze nawet mógłbyś skoczyć dla tego kogoś w ogień?
Jak to jest być kochanym ?
- Bo wiesz przez dłuższą chwilę zastanawiałam się dlaczego masz ten pierścionek na ręku – wskazała na moją bladą rękę
Cholera ! Za wszelką cenę chciałem unikać tej rozmowy. Nie chciałem, żeby wiedziała o tym co robie, gdzie jeżdżę, jakie jest moje życie i co mnie skusiło do takiego trybu życia. Naprawdę sam siebie zaskoczyłem faktem tym, że nie chce jej o tym powiedzieć. Bałem się. A może bałem się, że jednak ona może tego wszystkiego nie zaakceptować ?
Czy bałem się odrzucenia z jej strony?
Jak mogłaby na to zareagować? Spojrzałem na pierścień, który znajdował się na prawej ręce na palcu serdecznym. No oczu miał wygrawerowany wizerunek herbu. Okręciłem go parę razy w jedną stronę potem w drugą. Milczeliśmy obydwoje. Nie było już wyjścia z tej sytuacji musiałem jej powiedzieć.
- Służę w armii – zachłysnęła się własną śliną –to jest taki nasz symbol wyróżnienia. Trzy dni temu wróciłem i jestem teraz na przepustce
Patrzyłem na nią smutnymi oczami tym samym podziwiając jej spokój i opanowanie. Zdziwiłem się, że z taką łatwością to przyjęła. Faktycznie nie znałem jej. To tak jak z książkami. Większość ludzi ocenia je po oładkach nawet nie czytając wstępu, lub wielu wierzy krytykom i tylko garstka ludzi poznaje naszą treść. Możliwe też, że nie miała już siły na jakiekolwiek kłótnie. Rozumiałem cisze pomiędzy nami, która wypełniła się zbyt szybko. Potrzebowaliśmy pomyśleć na spokojnie.
Ale coś mi się nie podobało. Milczenie było nieznośnie, a ja musiałem poznać co o tym myśli. Nic nie mogę zrobić. Nic.
Cisza.
- Powinienem chyba już pójść – wstałem i przeprasowałem lekko swoje spodnie racami mając nadzieje, że to pomoże w jakiś sposób przeprasować je
- Zostań – chwyciła mnie tak jak by odebrali jej swoją ulubioną zabawkę, a ona nie chciała jej za wszelką cenę oddać – Nie zostawiaj mnie teraz! Możesz mi to wszystko wyjaśnić ?! – popatrzyła się do góry. Zobaczyłem jej oczy. Nie spoglądałem w jej tęczówki, ale spoglądałem w jej głąb duszy. Zdecydowanie wyrażały ból i smutek. Czy w jej oczach pojawiły się łzy?
- Dobrze – odparłem – Zostanę tak długo jak będziesz tego chciała – usiadłem z powrotem na kanapę

_________________________________________________
Wiem, że rozdział nie jest w miarę dobry, ale następne będą ciekawe. Moim zdaniem.
Wiec jak co sobotę dodaje rozdziały wiec do następnej soboty. Paa..


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz